Obserwatorzy

piątek, 21 lutego 2014

Pamiętajmy o byfyjach:)

Kiedyś w prawie każdym Śląskim domu, dziś odnajdowany na strychach, piwnicach, przeważnie u dziadków w starych, rodzinnych domach. Często mocno naznaczony duchem czasu, być może zjedzony przez korniki. Zdarza się też, że już dawno porąbany i spalony. Mowa dziś o byfyju, (niektórzy wymawiają bifyj) czyli kuchennym kredensie, o którego często pytacie w mailach odkąd pokazałam nasz, blisko stuletni, odnowiony kredens po babci Tomka kilka lat temu na blogu. Kredensy były różne ale przeważnie białe lub kremowe z wieloma szufladami i szafkami ze szklanymi szybkami, za którymi powciskane były święte obrazki czy czarno-białe fotografie. Mógł pomieścić wszystkie kuchenne naczynia, chleb, lekarstwa, rachunki:) Marek Szołtysek w swojej książce pt. Kuchnia Śląska, Śląskie ABC, 2003 pisze, że "bifyj (...) miał w każdym domu swój wyjątkowy, niepowtarzalny zapach." Piszecie i Wy z nutką nostalgii, że byfyj był kiedyś w Waszych rodzinnych domach ale przy kolejnych remontach coraz bardziej przeszkadzał, nie pasował do nowych wnętrz i siłą rzeczy trzeba go było "eksmitować":( Jestem pewna, że niektórzy z Was, szczególnie tutaj na Śląsku (a może i w innych regionach Polski?) mają w swojej pamięci podobne wspomnienia:) Zdjęcia, które dziś chciałam Wam pokazać przedstawiają jeden z wielu takich uratowanych perełek.
Otrzymałam je wczoraj wieczorem od naszego serdecznego kolegi Piotra (my go zwiemy Pietrkiem:), który nie jest stolarzem z zawodu ale wielkim pasjonatem stolarstwa, samoukiem i absolutnym specjalistą od przywracania nowego życia rzeczonym byfyjom.
Nad tym meblem pracował od maja zeszłego roku w swoim małym warsztacie, wczoraj skończył... Jest dopieszczony w każdym calu, zresztą Piotr jest znany ze swojej dokładności i niejednokrotnie zdarzyło mu się szlifować wszystko od nowa kiedy tylko znalazł jakąś wadę. Wiem o tym, bo sami mamy w domu drewnianą biblioteczkę (pokazywałam ją tutaj), która wyszła spod jego spracowanych rąk. Niedawno też malował nam drzwi do szafy. Jest szalenie dokładny.
Piszę dziś o tym bo po pierwsze: z całego serca podziwiam go za zapał z jakim poświęca swój wolny czas na ratowanie jakby nie było części Śląskiej tradycji (dla mnie nawet kulinarnej bo kuchnia Śląska bez byfyja nie istnieje:) a po drugie to próba odpowiedzi na Wasze pytania: gdzie i jak można taki byfyj nabyć lub odnowić swój, rodzinny stary mebel.
 Podaję zatem namiary na byfyjowo zakręconego Piotra, dla tych którym babcine kredensy są bliskie sercu:)
e-mail: 71piterrr@interia.pl
Ten byfyj, który dziś pokazujemy można również nabyć, o wszelkie dane proszę pytać bezpośrednio samego Mistrza:) na maila powyżej, ja za jego prośbą podaję jedynie podstawowe info:
Wymiary:
172 wysokość
198 szerokość
50/38 głębokość dół/góra
Blat klejonka meblowa drewniana, bejcowana, lakierowana i woskowana
Środek dołu malowany lakierobejcą 
 
Cieszę się, że mamy i znamy takich ludzi, którzy są prawdziwymi rzemieślnikami z ogromną pasją, a cuda wychodzące spod ich rąk mają duszę:) Żaden, nawet najlepszy mebel z luksusowego salonu nigdy nie dorówna takiemu byfyjowi:) 
Piotrze, CHAPEAU BAS!